Artykuł

La Salette po Soborze Watykańskim II

Pierwsza część tego studium podda analizie list Papieża, skierowany do biskupa Grenoble, oraz określi miejsce orędzia saletyńskiego w świetle dokumentów wydawanych przez Urząd Nauczycielski Kościoła od obchodów setnej rocznicy objawienia do czasów obecnych. Następnie przyjrzymy się z bliska sprawie tajemnic z La Salette, znowu raz jeszcze zupełnie niedawno szeroko podjętych. Potem prześledzimy pewną liczbę publikacji, które pojawiły się w ostatnim ćwierćwieczu. Jako zakończenie, spróbujemy pokrótce zdefiniować, co ikona Matki Bożej płaczącej przynosi chrześcijanom ery postmodernizmu, oraz do jakich przemyśleń zaprasza Ona tych, co w Kościele sprawują zadanie teologów. 

Obserwacje wstępne
Przypominamy, że La Salette leży we Francji pośród Alp Delfinatu i jest parafią należącą do diecezji Grenoble. Najświętsza Maryja Panna objawiła się 19 września 1846 r. jedenastoletniemu Maksyminowi Giraud i piętnastoletniej Melanii Calvat Mathieu pośród gór leżących na terenie tej parafii i blisko źródełka znajdującego się na wysokości ok. 1800m. Było to sobotnie popołudnie, okres jesiennych suchych dni i czas pierwszych nieszporów święta Siedmiu Boleści Matki Najświętszej, obchodzonego wówczas w trzecią niedzielę września. Dekretem wydanym pięć lat później, 19 września 1851 r., biskup Grenoble Philibert de Bruillard stwierdzi, że objawienie „posiada w sobie wszystkie cechy prawdziwości i że wierni mają uzasadnione podstawy uznać je za niewątpliwe i pewne”. 

Zapewne niejednemu czytelnikowi okaże się przydatne przypomnienie pokrótce istotnych fragmentów orędzia wypowiedzianego przez płaczącą Najświętszą Pannę i przekazanego przez Maksymina i Melanię1: 

Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić rękę (albo: ramię2) mo­jego Syna. Jest ono tak mocne i tak ciężkie, że nie zdołam go dłużej pod­trzymywać. 

Od jak dawna już cierpię za was. Chcąc, by mój Syn was nie opuścił, jestem zmuszona ustawicznie Go o to prosić. 

A wy sobie nic z tego nie robicie. 

Choćbyście nie wiem jak się modlili i nie wiem co czynili, nigdy nie zdołacie wynagrodzić trudu, którego się dla was podjęłam. 

Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni tak ciężkim rękę (ramię) mego Syna… 

Na Mszę świętą chodzi zaledwie kilka starszych niewiast… 

Matka Boża zapowiada głód, który faktycznie będzie miał miejsce. Zapowiada również inne nieszczęście, tym straszliwsze, że dotyka niewinnych: „dzieci poniżej lat siedmiu, będą dostawały dreszczów i będą umierać…” Ale mówi też o powodzeniu: „Jeżeli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża…” Chłopcu przypomina wydarzenie z jego życia, okazując w ten sposób troskę o maluczkich. Na zakończenie rozkazuje: „A więc, moje dzieci, ogłoście to całemu mojemu ludowi!” 

W świetle Magisterium 

Należy zauważyć, że kilku biskupów, a szczególnie biskup Grenoble i biskup Asyżu3, ustnie lub na piśmie wypowiadało się z okazji 150 rocznicy objawienia. W tej części jednak zajmiemy się jedynie nauczaniem papieskim i soborowym. 

List Jana Pawła II z 6 maja 1996 r.4 

Kiedy porównuje się dwa papieskie listy: pierwszy, wydany z okazji stulecia i drugi – na sto pięćdziesięciolecie objawienia, narzuca się bardzo ważne spostrzeżenie. Otóż pierwsza wypowiedź należy do Piusa XII, a z samego objawienia przypomina tylko łzy i sens ogólny, w związku „z owym świętym popołudniem 19 września 1846 r., kiedy to Matka Boża płacząca, jak mówi się, przyszła, aby błagać swe dzieci o zdecydowane wejście na drogę nawrócenia do Jej boskiego Syna i o wynagrodzenie za tak wiele grzechów, które obrażają wspaniały i wieczny Majestat”5. Druga wypowiedź, list Jana Pawła II z 6 maja 1996 r., szeroko cytuje i komentuje orędzie z La Salette. Ostatnimi laty, Jan Paweł II wspominał zresztą nasze objawienie kilkakrotnie6. 

Według skierowanego do biskupa Grenoble listu Ojca świętego, objawienie ukazuje nieustanną modlitwę Maryi oraz Jej współczucie dla świata, na który wylewa Ona łzy, bo grzeszy on i oddala się od Boga i od Kościoła. List podkreśla płomienną wierność Syna, którego obraz nosi Maryja na swej piersi w postaci Chrystusa ukrzyżowanego. Nawiązuje też do ramienia, o którym mówi się w objawieniu i zauważa, że to ramię jest wzniesione i wyciągnięte, aby zbawić. List potwierdza aktualność orędzia, które Matka Boża skierowała do „całego swojego ludu”; wyrażenie ujęto w cudzysłów, przez co wyraźnie nawiązuje się do słów kończących przesłanie z 19 września 1846 r. 

Ojciec święty zauważa, że choć Najświętsza Maryja Panna w La Salette ukazuje się płacząc, Jej orędzie wznosi się ponad łzy. „La Salette jest orędziem nadziei”. Jan Paweł II zaprasza pielgrzymów, aby przynieśli przed oblicze Matki Bożej nadzieje ludzkości i stali się twórcami pokoju i pojednania zarówno pośród ludzi, jak i pomiędzy całymi narodami. Z tym zaproszeniem zwraca się on wyraźnie nie tylko do tych, którzy udają się do sanktuarium w La Salette, ale również do odwiedzających sanktuaria saletyńskie, założone po 1848 r. na całym świecie. W jednym z takich sanktuariów, w Dębowcu w południowo-wschodniej Polsce, została ukoronowana papieskimi koronami7 czczona tam figura. Przedstawia ona Matkę Bożą Saletyńską w postawie, w jakiej spostrzegły Ją dzieci na początku zjawienia: siedzącą i z twarzą ukrytą w dłoniach. 

Należy wreszcie zaznaczyć, że tam, gdzie list z okazji stulecia zapraszał do „wynagrodzenia za wiele grzechów”, które obrażają Boga, ostatni list z 1996 r. przypomina, że „przyjęte cierpienie ludzkie może przyczynić się do oczyszczenia i zbawienia”. 

Znaczenie papieskiego listu

List Piusa XII zawierał dwa teksty dodane po interwencji Świętego Oficjum do wstępnej redakcji8. Pierwszy fragment przypominał, że „kanoniczny proces (dotyczący objawienia), przeprowadzony w swoim czasie przez władze diecezjalne, okazał się przychylny”. Drugi dodatek polegał na słowach „według tego, co się podaje” i był wprowadzony w podsumowaniu zjawienia. Obydwa dodatki miały dokładnie określony cel: dać do zrozumienia, że Stolica Święta, uznając całkowite prawo biskupa Grenoble do wypowiadania się na temat prawdziwości objawienia, nigdy jednak nie zaangażowała swej własnej odpowiedzialności. 

List Jana Pawła II nie zawiera żadnych ograniczeń tego rodzaju, ani też nie wspomina dekretu bpa Philiberta de Bruillarda z 1851 r. Czy można stąd wnosić, że teraz już sam Ojciec św. chce poręczyć prawdziwość objawienia? 

Zanim padnie odpowiedź na pytanie tak postawione, należałoby wyjaśnić lub przypomnieć kilka spraw. Najpierw fakt, że objawienie z La Salette, jak i jemu podobne, nie należą ani do Pisma św., ani do Tradycji pochodzącej od Apostołów. Wprawdzie list do kard. Schwery zawiera słowa „ab Ecclesia Matre perhibetur” = „podane jest przez Kościół, naszą Matkę” (że Najświętsza Panna zjawiła się w La Salette). Chodzi jednakże oczywiście nie o Tradycję sięgającą Apostołów, lecz o tę, którą J.H. Newman zwał „tradycją profetyczną”. Urząd nauczycielski, zarówno najwyższy jak i diecezjalny, wypowiada się na temat objawień nie na sposób świadectwa złożonego o Tradycji w znaczeniu ścisłym, lecz sprawując rozeznawanie duchów. Otóż, aby dokonać rozeznania względem La Salette, Ojciec św. bierze z konieczności pod uwagę pozycję odpowiedzialnego biskupa, tak jak zresztą biskupów, w których jest nabożeństwo, zrodzone z objawienia. On sam, jeszcze jako biskup Krakowa poznał La Salette. Zrozumiałe więc, że czuje się swobodnie. Tymczasem jednak nie widać, jak on sam miałby bezpośrednio ręczyć za zjawienie, skoro nie miał zapewne sposobności, aby przestudiować je samodzielnie, ani też nie kazał go studiować dykasteriom Stolicy świętej. 

Istnieje jeszcze drugi ważki element: rozróżnienie pomiędzy faktem objawienia i nabożeństwem, które z niego bierze początek. Nabożeństwo wyrosłe z objawienia popierał Pius IX od samego początku, tj. od daty oficjalnego uznania go przez bpa Grenoble w 1848 r., a zatem przed uroczystym zatwierdzeniem z 1851 r. Zwykle zresztą popierał on tego rodzaju pobożność, nie wypowiadając się przy tym na temat stojących u ich źródeł zjawisk natury charyzmatycznej. Bp Ginoulhiac, następca bpa de Bruillarda na urzędzie biskupim w Grenoble, wprowadził wyraźne rozróżnienie pomiędzy objawieniem i nabożeństwem. W Instrukcji duszpasterskiej (4 XI 1854 r.) zdecydowanie potwierdził fakt objawienia i odrzucił zarzuty podnoszone przez jego przeciwników, a w stosunku do głównych spośród nich podjął odpowiednie kroki. Jednakże starannie motywuje swoje działania, unikając odwoływania się do braku wiary w zjawienie. Ono bowiem ani nie jest, ani nie może być przecież warunkiem komunii z Kościołem. Instrukcja przytacza ponadto fragment poświęconej La Salette książki bpa Ullathorne’a z Birmingham w Anglii, który odbył pielgrzymkę rok wcześniej, wiosną: „Nie jest to jakaś nowa doktryna zjawienie Matki Najświętszej na górze La Salette, ale nowa łaska”, co dzisiaj nazwałoby się bez wątpienia „nowym charyzmatem”9. 

Wydaje się, że Ojciec św. nadmienia i interpretuje objawienie z 19 września 1846 r. opierając się na tych ważnych dokumentach. Niewątpliwie, te wzmianki o objawieniu oznaczają również, że, jego zdaniem, wiara w nie jest słuszna. Mają one także i nade wszystko tę wymowę, że nabożeństwo mające swe źródło w objawieniu jest z gruntu prawidłowe przynajmniej u tych wiernych, którzy je praktykują według wskazań władz kościelnych. Wspomnienie objawienia oznacza wreszcie, że – ku wielkiemu niektórych teologów, ciągle jeszcze pozostających w sieci nominalizmu – wolno mówić o łzach i cierpieniach Najświętsze Maryi Panny wziętej do nieba. Nasz język musi uciekać się do symboli i analogii z konieczności, bowiem nie jest w stanie wyrazić tego, co Boże. Jeszcze do tego wrócimy, ale zdarzało się zresztą Ojcu św. nawet mówić o bólu w kontekście Trójcy Przenajświętszej 

Poprzez Sobór Watykański II
Lata pomiędzy 1946 – 1996 były świadkiem starań o odnowę biblijną i liturgiczną, zapoczątkowaną w okresie międzywojennym. Przede wszystkim jednak był to czas naznaczony Soborem Watykańskim II, którego nauczania od początku nie przestaje akcentować magisterium papieskie. W tym wszystkim zawiera się ogromne bogactwo, które może być pomocne w rozważaniach na tematy saletyńskie. 

Nade wszystko jednak trzeba umieć właściwie spojrzeć na ikonę Matki Bożej płaczącej. Pewien teolog był przekonany, że w Chrystusie z La Salette należy widzieć rozgniewanego króla, który chce karać winnych, podczas gdy Jego Matka błaga Go, aby nie podejmował żadnych kroków. Lecz Chrystus, którego faktycznie ukazała Maryja oczom Maksymina i Melanii, w niczym nie przypomina Chrystusa ze sceny Sądu Ostatecznego z Kaplicy Sykstyńskiej. Jest to Chrystus na krzyżu, jaśniejący światłem i ognisko tego światła, w którym skąpane jest całe objawienie. Gdy Matka Boża oznajmia dzieciom, że uprasza swojego Syna, dokładnie określa, o co Go prosi: nie o jakieś negatywne względy – o odstąpienie od zamiaru ukarania czy zniszczenia –, ale wręcz przeciwnie, o łaskę: aby nadal nas strzegł, zamiast nas opuszczać. 

„Chcąc, by mój Syn was nie opuścił…” 
Istotnie, najwyższym nieszczęściem byłoby opuszczenie ze strony Boga i Jego Syna. Wszystko bowiem, co prawdziwe, pochodzi od Boga i nie może przyjść z innego źródła. Stąd człowiek poddający się Bogu nie alienuje się i nie zaprzedaje, wręcz przeciwnie. Jan Paweł II w więzi pomiędzy Bogiem i człowiekiem dostrzega jedną z głównych zasad nauczania przekazanego przez Vaticanum II, może nawet najważniejszą10. Wspaniale rozwija ten punkt widzenia kazanie wygłoszone 19 września 1996 r. w La Salette przez specjalnego legata papieskiego, kard. Schwery. 

Sobór wyjaśnia, dlaczego Bóg posłał na świat swojego Syna jako Zbawiciela: ponieważ odmawiając oddania czci Stworzycielowi i uznania swego długu względem Niego, człowiek sam sobie zadał ranę, a jednocześnie naruszył relację do świata, w łonie którego żyje11. 

Chrześcijanie otrzymali posłannictwo ogłoszenia tajemnicy Chrystusa, Jego śmierci i zmartwychwstania, oraz składania dziękczynienia12. Już od czasów apostolskich zdarzało się, że zapominali to czynić (Hbr 10, 25). Poprzez wieki, niestety wielokrotnie popadali w to samo zaniedbanie. Tak np. u początków apostolskiej przygody Zakonów Żebraczyw w XII w., widowisko zgotowane przez niewdzięczność odkupionego ludu odgrywa niemałą rolę. To widowisko jest powodem łez i bólu świętych: Katarzyny ze Sieny, Teresy z Ávila, Małgorzaty Marii Alacoque. 

W czasach nowożytnych pojawia się nowy czynnik: brak uległości Bogu zostaje podniesiony do rangi cnoty. Usuwając Boga ze swojego życia, człowiek ściąga na siebie być może kłopoty (jeżeli Bóg istnieje), ale się uszlachetnia. I odwrotnie: poddając się władzy Boga, człowiek niszczy siebie, bo spełnia wtedy akt alienacji (używając żargonu współczesnego ateizmu), tchórzliwie porzucając to, co mu się przynależy, co zdobył własnymi siłami13. Ten sposób myślenia, powszechny zresztą wśród elit intelektualnych, w dziewiętnastym wieku powoli przenika do mas ludu. 
Przekleństwa i bezczeszczenie niedzieli 
Pośród powodów, które obciążają ramię Syna, w pewien sposób przeszkadzając mu trwać wzniesionym w geście wstawiennictwa za nami, Matka Boża wymienia szczególnie dwa: przekleństwa i bezczeszczenie niedzieli. 

Przekleństwo, czy wypowiada się je na skutek trudności, doznanej niesprawiedliwości czy cierpienia, stawia Boga w stan oskarżenia. Przede wszystkim, odkąd znane są okropności i zbrodnie popełnione na niewinnych podczas ostatniej wojny światowej, a także w bliższej nam przeszłości, oskarża się Boga (jeśli ewentualnie istnieje) o przyglądanie się temu cierpieniu z obojętnością widza. Tak oto „mysterium iniquitatis” dopełnia się w kłamstwie, które, jak zauważa Jan Paweł II, „postawiło w stan oskarżenia, w stan permanentnego podejrzenia, samą stwórczą i zbawczą Miłość”14. 

Ale oprócz Boga i człowieka, zapomniano jeszcze o kimś trzecim, mianowicie o demonie. Bóg posłał swojego Syna, aby „złamać potęgę Złego”15. Gdzie Go odrzucono lub po prostu o Nim zapomniano, Zły będzie miał przewagę. 

Jeśli zaś chodzi o bezczeszczenie niedzieli przez pracę, wyraża ono liczenie tylko na własne siły, a nie na Boga. To wykluczanie Boga nie koniecznie przyjmuje zresztą postać otwartego sprzeciwu, jak ukazuje to już opowiadanie o budowie wieży Babel, które znajdujemy w Księdze Rodzaju. O wiele bardziej może się to wyrażać „zapomnieniem i obojętnością wobec Niego, jak gdyby w planie działania i organizowania się ludzi Bóg miał nie zasługiwać na uwagę”16. 

Profanacja siódmego dnia chrześcijan, czyli niedzieli, jest o tyle poważniejsza, że ten dzień nie jest prostym przesunięciem o dwadzieścia cztery godziny starotestamentalnego szabatu. Ostatnie pięćdziesięciolecie studiów liturgicznych uwydatniło prawdę, że niedziela jest dniem Pana Jezusa, który poniósł śmierć i zmartwychwstał dla nas. Każda celebracja eucharystyczna, ale w sposób szczególny Eucharystia sprawowana w niedzielę, urzeczywistnia więź pomiędzy Nim i Jego ludem; tym ludem, który Najświętsza Maryja Panna z La Salette wymienia na początku i na końcu swego orędzia: „Jeżeli mój lud nie zechce się poddać…” Przekażcie to orędzie „całemu mojemu ludowi”. 

„Mój lud” 
Mój lud: chodzi o lud, nad którym Najświętsza Panna króluje, lecz nie na podobieństwo królowej Wiktorii, która została imperatorką Indii, sama nie będąc Hinduską. Maryja przynależy do tego ludu. Maksymin, Melania i wszyscy ochrzczeni, adresaci orędzia z La Salette, należą do tego samego narodu mesjańskiego, ponieważ są oni członkami Chrystusa, włączeni w Jego Ciało poprzez sakramenty. Dzięki Maryi i wspólnie z Nią, ten lud żyje zjednoczony z Chrystusem do tego stopnia, że Pismo św. nazywa go ciałem Chrystusa, oblubienicą Chrystusa. 

I oto ten właśnie lud – jeżeli nie całość tego ludu, to przynajmniej ważna i znaczące jego część – odmawia poddania się i drwi sobie z Imienia. Zagubił sens siódmego dnia i celebracji eucharystycznej: „W lesie na Mszę św. chodzi zaledwie kilka starszych niewiast. Inni pracują w niedzielę przez całe lato”, uskarża się Pani z La Salette. Zimą, kiedy nie wiedzą co robić, idą na Mszę św. „aby sobie drwić z religii”. Motłochem stał się zwyrodniały lud kapłański! Na tej drodze, ku swej zgubie stanie się znowu łupem „wszelkiej Zwierzchności, Władzy i Mocy” (1 Kor 15, 24). 
Łzy
Szesnaście lat wcześniej, Najświętsza Maryja Panna objawiła się przy Rue du Bac jako Królowa rozdająca łaski. W La Salette zjawiła się cała zapłakana. Jej łzy wskazują, że sytuacja jest poważna. Ukazują równocześnie inną jeszcze rzeczywistość: oto niebo nie pozostaje obojętne wobec tego, co dzieje się po stronie człowieka. 

Łzy Maryi pozwalają nam zrozumieć jej matczyne serce. Ale pomagają też pojąć serce Boga. Jako Matka, Maryja Dziewica powołana jest, aby ukazywać swoim dzieciom Tego, któremu zawdzięcza swe macierzyństwo, tj. Boga. Czy zatem Jej łzy i cała postawa, jaką przyjmuje w La Salette nie są dla Ducha narzędziem, aby „objawiać cierpienie, objawiać ból, niepojęty i niewyrażalny, jaki z powodu grzechu w jego antropomorficznej wizji Księga święta zda się dostrzegać w „głębokościach Bożych”, w samym niejako sercu nieogarnionej Trójcy?”17. 

W wytryskującym z łona Ojca, przeobfitym życiu, istnieje bowiem jakaś rzeczywistość, która odpowiada łzom, nawet jeśli nie podlega ona zmianom podobnym do sposobu, w jaki reagują nasze nędzne serca. Zaprzeczać temu zasłaniając się, że Bóg nie podlega zmianom i utrzymywać, że w Bogu nie ma wcale miejsca namiętna miłość, to wyznawać błąd podobny do tego, który popełnił Ariusz. Ten żyjący w czwartym wieku autor herezji także popełnił błąd w pojmowaniu niezmienności Boga. Źle ją rozumiejąc myślał, że nie pozwala ona na istnienie w Bogu jakiegokolwiek rodzaju synostwa czy zrodzenia. Wyciągał stąd wniosek: Jezus nie jest wcale Synem Bożym w znaczeniu ścisłym, nie jest Bogiem18. Tak naprawdę jednak, Bóg rodzi odwiecznie i od wieków pała płomienną miłością. 

Melania i jej „tajemnica”. 
Tych, którzy wierzą w objawienie Maryi w La Salette, można podzielić na dwie grupy. Jedni przyjęli tylko publiczne i zatwierdzone orędzie, podczas gdy inni wierzą także w nadprzyrodzone pochodzenie „tajemnicy”, opublikowanej przez Melanię w 1879 r. Sprawa „tajemnicy”, nagłaśniana w 1946 r., tzn. w setną rocznicę objawienia, powróciła znowu w 1996 r., tym razem już na szerokim forum. Wielkonakładowe czasopisma upowszechniły obszerne jej fragmenty. Artykuł na ten temat opublikowano w Madre di Dio (numer z maja), gdzie, nie zajmując stanowiska, autor zwrócił się do samych czytelników z prośbą o opinię. O „tajemnicy” mówi też Trenta giorni, którego listopadowe wydanie zawiera artykuł wyraźnie skłaniający się ku przyznaniu jej autentyczności19. Tymczasem łatwo można stwierdzić, że – pomimo swej obszerności – papieski list do biskupa Grenoble nie zawiera nawet najmniejszej wzmianki o tej „tajemnicy”. 

Odpowiedzialna władza kościelna, zarówno papież, jak i biskup Grenoble, zachowywała niezmiennie milczenie w sprawie treści „tajemnicy”. Dla właściwego zrozumienia tego milczenia należy cofnąć się aż do roku 1851, a nawet jeszcze wcześniej. Przypomnijmy więc, że podczas objawienia 19 września 1846 r., wraz z orędziem przeznaczonym dla ogółu, Maksymin i Melania usłyszeli powierzone każdemu z osobna słowa, których mieli nie przekazywać, a które wkrótce nazwano „tajemnicami”. Otóż w marcu 1851 r., abp Lyonu, kard. de Bonald przekonany, że działa w charakterze doradcy Piusa IX, napisał do Grenoble i domagał się danych na ten temat. W związku z tym utrzymywano wobec obojga świadków, że papież domaga się od nich przekazania „tajemnic”. 

Kardynał nie otrzymał wprawdzie żadnego zlecenia, niemniej jego niepokój był uzasadniony (o czym w dalszej części tekstu). Wobec nacisków kardynała kuria biskupia w Grenoble spowodowała, iż świadkowie objawienia napisali listy mające zawierać ich osobiste tajemnice, które to listy dotarły do rąk Piusa IX 18 lipca. 

Biskup Grenoble zatwierdza objawienie Dekretem z datą 19 września 1851 r., którego tekst wcześniej podano do wiadomości Stolicy Świętej. Co do zaangażowania Stolicy Świętej: ks. Rousselot, bliski współpracownik bpa Philiberta de Bruillarda, przypuszczał, że listy dwojga świadków rzeczywiście zawierały tajemnice i że należało je traktować bardzo poważnie. Bo gdyby zawierały treści bez znaczenia lub ośmieszające, jak rozumował ks. Rousselot, „czyż nie byłoby poważnym obowiązkiem Jego Świątobliwości powiedzieć nam, że należało puścić w niepamięć całe wydarzenie w La Salette”20. Tymczasem w maju 1854 r., bp Depéry z Gap przywozi z Rzymu wiadomość, której nie sposób pogodzić z takim rozumowaniem: Pius IX powiedział mu, że obydwa słynne listy nie zawierały faktycznie niczego nadzwyczajnego, niczego, co można by uznać za „tajemnicę”! Papież wyrażał podobne opinie także wobec innych osób. 

Nie powinno to dziwić. Dlaczegóż Matka Boża miałaby specjalnie pomagać dzieciom w przypomnieniu sobie słów, które wcześniej zabroniła im wyjawiać i których przekazania nigdy faktycznie nie żądał zastępca Jej Syna?21 Jest zaś zupełnie zrozumiałe, że Pani z objawienia pozostawiła dzieciom pewne osobiste rady, które dotyczą każdego z nich. Taki był zresztą wniosek, do którego doszedł proboszcz La Salette w październiku 1846 r., natomiast wobec panującej po rewolucji 1848 r. gorącej atmosfery, wielu wyobrażało sobie, że tajemnice dotyczyły sytuacji politycznej i zawierały jakieś przepowiednie22. 

Niedyskrecja bpa Depéry’ego spowodowała, nawet wśród niektórych członków episkopatu, falę sprzeciwów i wątpliwości. Nowy bp Grenoble Ginoulhiac poprosił Piusa IX o jakieś wskazówki. Papież odpowiedział, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby biskup sam na nowo przebadał objawienie, które zostało już zatwierdzone przez jego poprzednika (list z 30 sierpnia 1854). Bp Ginoulhiac był jedną z najbardziej znaczących osobistości francuskiego episkopatu w XIX wieku, „tęga głowa” jak powiedział kard. Marlot. Już w zimie 1853-54, w sposób dobrze przemyślany, zabrał się do uzupełnienia dokumentacji zebranej w kurii. Prowadził dochodzenie i uważnie przyglądał się trudnościom podnoszonym przez bpa Depéry’ego i innych. 

Cały ten wysiłek uwieńczony został Instrukcją duszpasterską z 4 listopada 1854 r. W sprawie Melanii i jej „tajemnicy” Instrukcja zawiera niebagatelne wskazanie: należy wprowadzić rozróżnienie pomiędzy tym, kim była Melania w czasie objawienia i tym, kim była w późniejszym wieku. Tak jak świadectwo Maksymina, świadectwo Melanii z okresu objawienia zasługuje na całkowite zaufanie; nie dlatego, że tych dwoje dzieci zachowywało się wtedy jak mali święci, ale ponieważ były to istoty proste, niewykształcone, zdecydowanie niezdolne wymyślić sobie objawienie, a ich sposób reagowania świadczył, że przekazywały przeżyte doświadczenie, nie zaś wyuczoną lekcję. Inaczej ma się rzecz z Melanią w 1854 r. Jej życie zakłóciły kontakty, nawiązane z różnymi osobami zainteresowanymi objawieniami i nadzwyczajnymi wydarzeniami. Ponadto cóż dziwnego, że – stawszy się „przedmiotem szczególnych względów, szacunku, grzeczności i uprzedzających uprzejmości, które przypominały coś w rodzaju kultu” – Melania przywiązała się „do własnych odczuć, co jest jednym z największych niebezpieczeństw, na które wystawione są dusze obdarzone nadzwyczajnymi darami” i dała się ponieść pewnym „dziwactwom”23. 

W środowisku, o którym wspomniano wyżej, Melania otrzymała informacje, które znalazły się później w sławetnych „tajemnicach”. Jak pisze w Instrukcji duszpasterskiej bp Ginoulhiac, „wydawało się, że zanim po raz pierwszy wyjechała z Corps, zachęcana była (podobnie jak Maksymin) do wyjawienia przepowiedzianych wydarzeń, które – jak wierzono – zawierała jej „tajemnica”. Stała się w ten sposób wspólniczką ludzi o chorych i niespokojnych umysłach, którzy uważali, że znają przyszłość. Słuchała jakichś ludowych przepowiedni o wydarzeniach towarzyszących końcowi wieków, o nadejściu antychrysta i jego pochodzeniu oraz o olśniewających znakach, których dokona, aby zwieść wybranych”. Mówiąc o kontaktach Melanii, mamy na myśli szczególnie wpływy kilku osób: ks. Faure’a, przeżywającego trudności kapłana, którego przyjął życzliwie proboszcz La Salette w latach 1850-51 oraz adwokatów Girarda i Am. Nicolasa. Już przed 1858 r., zarówno w ich korespondencji z Melanią, jak i w innych dotyczących jej dokumentach, jest mowa o zniszczeniu Paryża, przyjściu na świat antychrysta (z zakonnicy i biskupa), niegodnym duchowieństwie i klasztorach. Otóż te właśnie tematy znalazły się w „tajemnicy”. Rok 1858 jest tu także znaczący: według opublikowanej później „tajemnicy”, Melania miała otrzymać zakaz wyjawiania czegokolwiek przed tą datą. 

Czy jest to zwykły zbieg okoliczności? Dokładnie w 1858 r., adwokat Nicolas wyda komentarz do Apokalipsy. Znajdzie się tam kilka tematów, zawartych też w „tajemnicy” Melanii, a przypisywanych przepowiedniom pewnej klaryski, siostry od Bożego Narodzenia (Jeanne de Royer, 1731-1798)24. Tak się składa, że Nicolas i inni zainteresowani tajemnicami byli stronnikami jednego z dziewiętnastowiecznych oszustów, podających się za Ludwika XVII25. Ich środowisko żywiło nadzieję, że objawienie w La Salette dotyczyło ich bohatera. W tym też kontekście lepiej można zrozumieć niepokój kard. de Bonald, bo właśnie Lyon był miejscem aktywnej działalności jednego z tych oszustów. Należy natomiast ubolewać, że interwencja arcybiskupa w 1851 r., pogłębiła prawdopodobnie traumatyczne zaburzenia, na jakie cierpiała Melania i tak psychicznie krucha z powodu nieszczęśliwego dzieciństwa. 

Zważywszy na to wszystko, nie jest możliwe, aby pochodzeniu „tajemnicy” opublikowanej przez Melanię przypisać charakter nadprzyrodzony. Chodzi tu raczej o jakiś wytwór wyobraźni, mający związek z tłumaczeniem Apokalipsy przez Nicolasa oraz z ową „piechotą Apokalipsy”, która znana jest od dawna i przekazywana z pokolenia na pokolenie26. Chyba nie potrzeba dodawać, że żałośnie płytkie są owe związki z Apokalipsą św. Jana, która przecież po chrześcijańsku ponownie odczytuje Stary Testament i cudownie potwierdza Boży plan urzeczywistniony przez Słowo. 

Reperkusje
Pierwsza publikacja „tajemnicy” Melanii miała miejsce po wojnie w 1870 r. Fakt nie został szerzej zauważony i zagubił się w morzu przepowiedni, które krążyły wtedy w takiej obfitości, że Civiltà cattolica z listopada 1871 r. uznała za słuszne, aby przypomnieć swoim czytelnikom o potrzebie rozeznania27. Inaczej miała się rzecz z publikacją, która ukazała się w 1879 r., w cztery miesiące po koronacji figury Matki Bożej w głównym ołtarzu alpejskiego sanktuarium saletyńskiego. Już w lutym 1880 r., biskup z Troyes ostrzegał nuncjaturę w Paryżu. Obawiał się, czy, nie przynosząc żadnego dobra, broszura nie zrobi wiele zła w jego diecezji. Kiedy nuncjatura zawiadomiła Rzym, kard. Prospero Caterini, sekretarz Świętej Inkwizycji, zażądał wyjaśnień od Luigiego Zola, biskupa Lecce, bowiem właśnie jego kuria przyznała broszurze imprimatur. Tenże sam kardynał napisał w sierpniu do biskupa z Troyes oraz do przełożonego Misjonarzy z La Salette, że należałoby wycofać broszurę z rąk wiernych. Biskupowi Zoli przekazał potwierdzoną przez papieża decyzję swojej dykasterii: owemu biskupowi nie wolno było odtąd zajmować się Melanią. Od biskupa zaś, w którego diecezji znajdowała się Melania zażądał, aby zabronił jej dalszego pisania tym podobnych rzeczy. 

Jak należało się spodziewać, mały grono zwolenników „tajemnicy” znowu się oburzyło: tak było np. z kanonikiem de Brandtem, człowiekiem bardzo łatwowiernym, który sfinansował wydanie z 1879 r. Według artykułu, który nazajutrz po jego śmierci ukazał się w tygodniku religijnym diecezji, de Brandt zatopił się „w studium przepowiedni, które stały się jakby niezbędnym elementem jego życia, którymi też rozkoszował się i przedziwnie manipulował”28. O podobnym oburzeniu można mówić w wypadku niejakiego Rigaux, proboszcza Argoeuves, który – według świadectwa samego Jacquesa Maritaina – miał „manię Nostradamusa”; tak samo niejaki Combes, proboszcz Diou, który próbował „chronologizować Apokalipsę”29 oraz jeszcze kilku innych. 

Wśród stronników „tajemnicy” figurują także ludzie poważniejsi, jak niejaki Semenenko, wspózałożyciel Zmartwychwstańców. Daleki był on od żywienia do Melanii bezgranicznego szacunku. Jeśli jednak chodzi o „tajemnicę”, wierzył w jej pochodzenie nadprzyrodzone, ponieważ zawierała ona elementy, których Melania nie była w stanie wymyślić. To prawda, ale czy owe elementy dane jej zostały z nieba, czy raczej zawdzięczała je kontaktom z fanatykami przepowiedni? 

Około trzydzieści lat później, zjawisko zwane dzisiaj „melanizmem”, znów zyskało na aktualności. Stało się to za sprawą publikacji Leona Bloy z 1912 r. pt.: Vie de Mélanie bergère de La Salette. Écrite par elle-même en 1900. Son enfance (1831-1846)30. To Życie nie sprawia wrażenia wytworu wyobraźni literackiej Bloya, lecz znajduje potwierdzenie w rękopisach o charakterze autobiograficznym, z którymi autor mógł się zapoznać. Rękopisy te przedstawiają Melanię jako osobę, która od najwcześniejszego dzieciństwa miała głębokie doświadczenia mistyczne. Można zrozumieć podziw kogoś takiego, jak Julien Green i wielu innych: czyż ta książka nie jest „wielkim świadectwem złożonym światłości niewidzialnej, której ciemności wcale nie pojmują”?31 

Tu jednak, aby wyrobić sobie właściwe zdanie, należy sięgnąć do innego pisma autobiograficznego, napisanego przez Melanię przed jej wyjazdem do Anglii w 1854 r. Te notatki zawierają opowiadania o nadzwyczajnych cudownościach z rodzaju tych, które, co całkiem prawdopodobne, mogły były przyśnić się dziecku. Głęboka mistyka jest tu jednak nieobecna, nie ma żadnego jej śladu, w żadnej formie. Należy zwrócić także uwagę na inny fakt: niektóre fragmenty późnych zapisów autobiograficznych dostarczają pewnych analogii z biografią Benoîte Rancurel (1647-1727) oraz z pismami włoskiej mistyczki św. Weroniki Giuliani (1660-1727). Służebnica Boża Benoîte stoi u początków sanktuarium Matki Bożej w Laus, miejsca kultu maryjnego, dobrze znanego w rodzinnych stronach Melanii; co do św. Weroniki, Melania otrzymała jej pisma na wiosnę 1897 r. Kilka miesięcy potem, we wrześniu, przeniosła się do Messyny na Sycylii, aby zamieszkać u wydawcy jej pism, kanonika Annibale Di Francia. Właśnie w odpowiedzi na jego zaproszenie, pisze po włosku to, co – tłumaczone na francuski – miało stać się podstawą Życiem, opublikowanego przez Leona Bloy. W tej sytuacji nie ma podstaw do przypuszczeń, że sławetne rozważania mistyczne sięgają doświadczeń z dzieciństwa. Chodzi po prostu o to, że Melania rzutuje na swoje dzieciństwo echa różnych przeczytanych książek. 

Zresztą czy naprawdę owe opowieści miały w zamierzeniu Melanii wartość autobiograficzną? Czy nie chodziło jej raczej o wyrażenie marzeń o jakiejś postaci, którą chciałaby sama się stać? Sugeruje to jej zwierzenie się kanonikowi Di Francia: „zaczęłam pisać życie tej błogosławionej”32. Z drugiej strony – można zapytać, czy Melania traktowała poważnie kanonika Di Francia. „On nie jest całkiem przytomny” – czytamy w jednym z jej listów33. Uważała go jednak za świętego i był nim rzeczywiście. Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym w 1990 r. Można przecież zostać świętym nie posiadając zmysłu krytycznego. 

Pośród obrońców „tajemnicy”, na szczególną uwagę zasługuje Jacques Maritain. Z pewnością był to wielki umysł, który potrafił lepiej widzieć w czasach, kiedy wielu odpowiedzialnych, nawet duchownych, ciągle się łudziło. Ja sam zawdzięczam mu moje odkrycie geniuszu św. Tomasza. 

Zarzuty zawarte w „tajemnicy”, a dotyczące duchowieństwa, oddziaływały na Maritaina z powodów rodzinnych: jego matka mawiała, że opuściła Kościół z powodu nietaktownych pytań stawianych jej podczas spowiedzi34. Ale przecież zainteresowanie, jakie okazywali La Salette Jacques Maritain i jego żona Raïssa wykraczało daleko poza „tajemnicę”. Wielorako poświadczają to ich pisma. Wzruszyła ich Najświętsza Maryja Panna, która wylewała łzy nad ciężkim losem swego ludu. Oboje uważali La Salette za źródło życia duchowego niezależnie od „tajemnicy”. Od strony teologicznej, Jacques Maritain rozmyślał w szczególności nad tym, co w Bogu i świętych odpowiada cierpieniu, a także nad „chwalebnymi łzami Maryi, kiedy przychodzi uskarżać się i płakać w obecności dwojga małych pastuszków, wybranych spośród najbardziej ubogich i niewykształconych”35. 

Maritain miał wybuchowy temperament. „W jego błękitnych oczach widziałem czasem złość wzbierającą na samą wzmiankę o jakiejś niesprawiedliwości”, poświadcza Julien Green, który go doskonale znał, „i czuło się, że jest od razu gotów do walki”36. Żywo zareagował również, kiedy ukazała się w 1946 r. książka La grâce de La Salette, autorstwa ks. Jeana Jaouena. Maritain przestrzegał zakazu Stolicy Świętej w sprawie publikacji nt. „tajemnicy” z La Salette i nie wydał napisanego na ten temat studium37. A oto teraz jakiś misjonarz saletyn pozwolił sobie zaatakować „tajemnicę” tak, jakby zakaz obowiązywał tylko jedną stronę! W swym głębokim oburzeniu Jacques Maritain zapomniał jednak, że – chociaż on sam w posłuszeństwie zachował milczenie – inni mieli mniej skrupułów. Nie licząc broszurek, które na prawo i na lewo upowszechniały „tajemnicę”, została też ona umieszczona pośród dzieł Leona Bloy, co czyniło ją łatwo dostępną dla szerokiego ogółu. 

Dla Maritaina istniało jednak jeszcze coś istotniejszego. Podając w wątpliwość wiarygodność Melanii, ks. Jaouen rzucał cień niepewności na samo objawienie. Czyż bezwiednie nie przyczyniał się do „podcinania gałęzi, na której on sam i jego zakonni współbracia siedzieli?”38 Takie zastrzeżenie wysuwane przez Maritaina wykazuje jednak, że nie znał zbyt dobrze przeobrażeń Melanii od strony psychologicznej. Najprawdopodobniej nie wiedział na przykład, że u schyłku wieku Melania zaczęła żywić sympatię dla zażartego antysemity Drumonta39. Gdyby to wiedział, na pewno zgodziłby się z rozróżnieniem, jakiego dokonał bp Ginoulhiac w Instrukcji duszpasterskiej z 4 listopada 1854 r., kiedy to wprowadził różnicę pomiędzy tym, kim była Melania w 1846 r. i kim stała się potem jako ofiara pewnych nacisków. Ale Maritain nie przyjął tego rozróżnienia do wiadomości. Obecny w 1947 r. w Rzymie jako ambasador Francji przy Stolicy Świętej, przedkłada w Sekretariacie Stanu notę na temat La Salette. Utrzymuje w niej, że aby umocnić sprawę objawienia, należy najpierw dowieść, że jego pierwszy świadek, tzn. Melania, zasługuje na pełne zaufanie z uwagi na dowiedzione w ciągu całego swojego długiego życia cnoty. Jak wspomnieliśmy wyżej, odmiennie niż Maritain rozumował bp Ginoulhiac i nie tylko zresztą on, ale wszyscy pierwsi członkowie komisji badającej objawienie. 

Cztery lata później Sekretariat Stanu udzielił Maritainowi następującej odpowiedzi: Święte Oficjum, mając do dyspozycji dokumentację i poddawszy ją analizie stwierdziło, że nie było powodu, aby zmieniać swe wcześniejsze stanowisko. 

Stanowisko Świętego Oficjum
Po wspomnianych wyżej krokach, podjętych w 1880 r., kilka razy umieszczano na Indeksie książki zawierające „tajemnicę”. Istniało przede wszystkim rozporządzenie natury ogólnej: dekret wydany w 1915 r. zakazywał pod karą sankcji kanonicznych rozważania o „Tajemnicy z La Salette”. Ten sam dekret przypominał, że bez zezwolenia władzy kościelnej prawodawstwo Kościoła zabraniało rozpowszechniania objawień40

Od 1947 r. prawodawstwo Kościoła uległo wielu zmianom. Indeks ksiąg zakazanych został zniesiony. Dekret z 1915 r. na temat „tajemnicy” nie ma już mocy prawa w sensie ścisłym. Praktyka, którą kieruje się Kongregacja Doktryny Wiary (dawne Święte Oficjum) ciągle jednak wzoruje się na tym dekrecie41. Zadanie bowiem rozeznawania duchów pozostaje ciągle aktualne tak samo, jak zasady tegoż rozeznawania. Jak pouczali już tacy święci, jak Jan od Krzyża i Ignacy, może się łatwo zdarzyć, że adresaci prawdziwego objawienia sami dodadzą do niego elementy nieprawdziwe. Nie należy się więc dziwić, że istnieją jakieś dodatki do prawdziwego orędzia z La Salette; dodatki, spowodowane czynnikami w części przynajmniej dzisiaj rozpoznanymi. 

Prace i publikacje 

W 1972 r. ukazała się opublikowano „status questionis” w sprawie La Salette (infra, 1). Pozycja przedstawiała główne, wcześniejsze publikacje. Poniżej znajdują się tytuły prac, które ukazały się w ostatnich 25 latach (1972-1997 – przyp. tłum)
Historia[1] Stern Jean, M.S., «La Salette. Bibliographie – état de la question». In Ephemerides Mariologicae 22 (1972), p. 337-355. 

[2] Stern Jean, M.S., «La Salette. Bibliographie». In Marian Library Studies, new series, 7 (1975), p. 3-302. Wprowadzenie Giuseppe M. Besutti, O.S.M. 

[3] Stern Jean, M.S., La Salette – Documents authentiques: dossier chronologique intégral. 

Tom 1: septembre 1846 – début mars 1847, przy współpracy P. Andrieux, A. Chazelle i † A. Veillard. Wprowadzenie René Laurentin. Paris, Desclée de Brouwer, 1980. xix, 415 p. ill. 

Tom 2: Le procès de l’apparition. Fin mars 1847 – avril 1849, przy współpracy P. Andrieux, A. Chazelle. Wprowadzenie J.E. Ks. Bp Gabriel Matagrin, bp Grenoble. Paris, Cerf; La Salette, Association des pèlerins, 1984. xvii, 385 p. ill. 

Tom 3: Confirmation de la grâce de La Salette par l’Église. 1er mai 1849 – 4 novembre 1854, przy współpracy A. Chazelle. Wprowadzenie J.E. Ks. Bp Luis Dufaux, bp Grenoble. Paris, Cerf; La Salette, Association des pèlerins, 1991. xx, 373 p. ill. 

[4] Castel Roger, M.S., La Salette. Marie sur nos chemins. Strasbourg, Éd. du Signe, 1995. 49 p. ill. 30 cm x 20,5. 

[5] Foster, Mary Alethaire. «Piété et empirisme. L’anquête épiscopale sur La Salette». In Christianisme et science. Études réunies par l’Association française d’histoire religieuse contemporaine. Paris, Vrin, 1879, p. 55-75. 

[6] Pèlerins et pèlerinage. Meylan, Centre théologique (Cahier de Meylan, 1996/2). 

Źródła i historia 

Bibliografia pozycji wydanych drukiem, na ile było to możliwe wyczerpująca, ukazała się dzięki przychylności Marian Library w Dayton [2]. Sięga ona aż do 1974 r. i może być instrumentem pracy, pozwalając badać, jak fakt objawienia w La Salette został przyjęty, przekazywany i interpretowany zarówno przez uczonych, jak i przez ludzi prostych. 

Powyżej, w drugiej części tej prezentacji (przyp. tł.), przypomniane zostały ataki, jakie skierowano na książkę La grâce de La Salette Jeana Jaouena, od czasu jej ukazania się w 1946 r. Zostały one zresztą ponowione ostatnio42. Była to pierwsza książka, która wobec szerokiego ogółu podjęła temat losów świadków zjawienia. Historyk H. I. Marrou, którego rodzina związana była z regionem, gdzie leży La Salette, zgadzając się ze sposobem, w jaki autor przedstawiał różne trudności, wyraził również życzenie dysponowania krytycznym wydaniem „fontes apparitionis”. Prawdę mówiąc, kiedy Marrou wyrażał to życzenie (1951), istniały już takie prace, lecz były one niekompletne i trudno dostępne. Wiedząc przynajmniej o istnieniu podstawowego dzieła, Marrou nie był w stanie go zdobyć43. Kiedy w lipcu 1960 r. rozpocząłem systematycznie kopać w kurialnych archiwach Grenoble, szybko spostrzegłem, że dla pracy historyków nie byłoby wystarczające ustalenie zestawu opowiadań i odpowiedzi udzielonych przez świadków zjawienia. Istniała cała masa innych, znaczących dokumentów: opisy charakteru świadków i ich otoczenia, pisma pozwalające ocenić wiarygodność osób z nimi związanych, dokumenty nt. rozwijania się ruchu pobożnościowego, itd. Ponadto, zorientowałem się, że w samym Grenoble istniały również w Bibliotece miejskiej bardzo ważne pisma, m.in. precyzyjne i opatrzone datami notatki inżyniera Dausse. Poszukiwania powoli rozciągały się na coraz to inne zbiory i archiwa: Archiwum narodowe w Paryżu, Tajne archiwum w Watykanie, itd. W ten sposób zrodził się i został urzeczywistniony plan stworzenia dla La Salette odpowiednika Lourdes – Dossier des documents authentiques autorstwa Renégo Laurentina i Bernarda Billeta, których przykład i rady okazały się niezwykle cenne. 

Dokumentacja zawarta w trzech tomach La Salette – Documents authentiques [3] wychodzi od początków i kończy się na Instrukcji duszpasterskiej z 4 listopada 1854 r. Prezentacji i komentarze podają informacje nt. całego owego małego światka saletyńskiego: objawienie, ale także ruch pobożnościowy z niego zrodzony, spory i polemiki, sprawa „tajemnic” nawet pomimo, że wykraczało to poza datę 1854 r. Poszczególne elementy dokumentacji to ogromna masa, praktycznie niemożliwa do wydrukowania w całości: ponad tysiąc czterysta dokumentów, do których dochodzą także inne, powstałe po 1854 r., w dużej liczbie wymienione bądź nawet zacytowane. Dokumentacja przedstawiona jest jednak w całości, a to dzięki Wykazowi dokumentów, który w każdym tomie wylicza wszystkie bez wyjątku pozycje. Przywilej wcześniejszej daty stanowił kryterium w wyborze tekstów faktycznie przytoczonych. To zaś wyjaśnia, dlaczego pierwszy z trzech tomów obejmuje okres mniej niż sześciu miesięcy, drugi dwóch lata, a trzeci okres ponad pięciu lat. Starano się udzielać głosu także przeciwnikom zjawienia. Obok zdrowych i doskonale wyważonych tekstów, seria zawiera jeden czy drugi dokument wyraźnie błędny. 

Systematyczne przeszukiwanie archiwów i zbiorów, pomoc pojedynczych osób, które udostępniły dokumenty przechowywane także w rodzinnych zbiorach, a także skrupulatne przestrzeganie chronologicznego porządku pozwoliły dokonać pewnych odkryć. Dotyczą one zwłaszcza opowiadań Maksymina z pierwszych tygodni po zjawieniu, początków kultu Matki Bożej z La Salette, Pojednawczyni grzeszników, Dekretu z 19 września 1851 r. (w przeciwieństwie do szczerego, lecz późnego świadectwa kanonika Auvergne, nie jest on dziełem ks. Villecourt), stanowiska Piusa IX i sprawy „tajemnic”. 

Oprócz objawienia z La Salette, ta ogromna dokumentacja mówi wiele nt. religijnej mentalności Francji połowy XIX w. Jakieś dwadzieścia lat temu, aby ją charakteryzować, historycy chętnie uciekali się do pojęcia strachu. W czasach, kiedy miało miejsce zjawienie, mentalność religijna ludu miałaby być opanowana przez lęk: lęk wobec wrogiej natury i lęk wobec niebios. Otóż, na ile czytać można w ludzkich sumieniach poprzez pisemne świadectwa przeszłości, przeżywanie religii w rzeczywistości dalekie było od stosowania się zawsze do owego schematu44. 

Inny, zaczerpnięty z heglowskiej dialektyki pana i niewolnika schemat, również nie funkcjonuje: zazdrosne o swoją władzę duchowieństwo miałoby patrzeć a priori złym okiem na dążenie wiernych do nawiązania bezpośrednich relacji z niebem. Owszem, jest prawdą, że na początku biskup Grenoble okazuje ogromną rezerwę, lecz owa negatywna postawa miała swe źródło w roztropności: ze względu na być może nieprawdziwe objawienia nie można było narażać się na ataki niedowiarków, kompromitując Kościół-instytucję. Dochodzi też do tego, że dialektyka pana i niewolnika przybiera blichtr feminizmu. Tak to pewien autor, wyraźnie odnosząc się do Melanii, zaryzykował następujące stwierdzenie: „Bez wątpienia, nigdy ludziom służącym instytucji nie przyszło do głowy, by skorzystać z takich niewiast i bezwiednie starać się o stałą ich formę uczestniczenia w kierowaniu Kościołem”45. 

——————————————————————————–

* J. Stern, La Salette depuis Vatican II, w: Marianum LIX (1997), 203-245. Jest to pierwsza i druga część artykułu, który ukazał się w: Studia saletyńskie 1/2000, 13-20; 2/2002, 9-17. Trzecia część ukaże się w przyszłości. Uwaga: metodologię przypisów i bibliografii przejęto z tekstu oryginalnego. 

1 Cytujemy skrócony wyciąg opowiadania Melanii, według wersji wydanego drukiem sprawozdania z 1847-48 r., przekazanego biskupowi Grenoble (J. Rousselot, La vérité sur l’événement de la Salette, Grenoble 1848, 54-58). Inne opowiadania zarówno Melanii jak i Maksymina dotarły do nas dzięki dobrze zredagowanym relacjom z 1846-47 r. i są niemal identyczne z powyższym tekstem. 

2 Według Melanii: „ręka” Syna; Jego „ramię” według opowiadania Maksymina. 

3 Louis Dufaux, bp Grenoble, „Do katolików diecezji Grenoble. Sto pięćdziesiąta rocznica La Salette”. 21 czerwca 1995, w: Eglise de Grenoble, 6. 7. 1995, ss. 521-534. Wybrane fragmenty w L’Osservatore Romano, cotygodniowe wydanie francuskie z 2.7.1996, s. 28. Sergio Goretti, bp Asyżu – Nocera Umbra – Gualdo Tadino, Avvicinatevi, figli miei, non abbiate paura!, Bastia Umbra, Grafiche Diemme, 1996, 33. Na okładce czytamy: „Z okazji 150 rocznicy objawienia Matki Bożej w La Salette”. Ponadto, w dalszej części zostaną przedstawione także teksty kard. Martini, arcybiskupa Mediolanu. 

4 List ukazał się w L’Osservatore Romano z 31 maja 1996 r., s. 4. 

5 List z 8 października 1945 r., skierowany do T.R.P. Eteinne Cruveiller, przełożonego generalnego Misjonarzy Matki Bożej z La Salette. W: Acta Apostolicae Sedis (=AAS) 1946, ss. 155-156. 

6 Nade wszystko należy wymienić: przemówienie, które miało miejsce na Placu Hiszpańskim, popołudniu 8 grudnia 1993 r.; przesłanie z 9 maja 1994 r., kończące synod dla Afryki; przemówienie na konsystorzu nadzwyczajnym 13 czerwca 1994 r.; homilię w Syrakuzach 6 listopada 1994 r.; list do dzieci z 13 grudnia 1994 r.; wzmiankę w książce Przekroczyć próg nadziei, KUL, Lublin 1994, s. 162 (w wersji włoskiej: Varcare le soglie della speranza, Mondadori 1994, s. 243) 

7 Brewe Koronacyjne, zezwalające na ukoronowanie figury w imieniu Ojca świętego zostało podpisane 14 stycznia 1995 r. (nr 362791, 31 stycznia 1995 r.) Koronacja miała miejsce 15 września 1996 r. Należy również zaznaczyć, że Penitencjaria apostolska udzieliła odpustu zupełnego na jubileuszowy rok saletyński (reskrypt z dnia 8 maja 1995 r., Prot. 53/95/1). Nt. sanktuarium w Dębowcu, cf. J. Pochwat MS, Sanktuarium Matki Bożej z La Salette w Dębowcu, Misjonarze Matki Boże z La Salette, Kraków 1994, 64, ilustr.; P. Jamioł MS, Dzieje kultu Matki Bożej Saletyńskiej w Dębowieckim sanktuarium, „La Salette”, Kraków 1996, 180, ilustr., tabl. 

8 Istniały w rzeczywistości dwa autografy Piusa XII. Pierwszy, otrzymany 26.10.1945 r., został opublikowany w La Croix (1-2.11.1945 r., str. 3). Wkrótce, listem z 8. listopada, nuncjatura z Paryża poprosi o odesłanie tekstu oryginalnego, co następuje bezzwłocznie. Drugi list autograf nosił datę dokumentu pierwotnego. – Fundator papieskiej Akademii Maryjnej, ojciec Balic dał mi do zrozumienia, że interwencja Świętego Oficjum była spowodowana w szczególności przez pewnego Niemca (konsultanta dykasterii?), lecz nie wskazał mi żadnego nazwiska. 

9 Cf. J. Stern, Les èvêques de Grenoble et les dèbuts de la dèvotion à Notre Dame de La Salette, w: De cultu mariano saeculis XIX-XX. Acta congressus mariologici-mariani internationalis in sanctuario mariano Kovelaer (Niemcy) anno 1987 celebrati. Vol. II, Romae P. Academia Mariana Internationalis, 1991, ss. 153-165. 

10 Cf. Dives in misericordia, 30.11.1980, nr 1. 

11 Cf. Gaudium et spes, 13 i 22. 

12 Cf. Sacrosanctum Concilium, 3, 5 i 6. 

13 Cf. Gaudiumet spes, 7 § 3; Dominum et Vivificantem, 18.05.1986, nr 56. 

14 Dominum et Vivificantem, 39 (AAS 1986, s. 852). 

15 Gaudium et spes, 2 i 37 § 2 (AAS 1966, s. 1026). 

16 Reconciliatio et paenitentia, 2,12.1984, nr 14 (AAS 1985, s. 212). 

17 Dominum et Vivificantem, 39 (AAS 1986, s. 852). 

18 Cf. B. Studer, Dieu Sauver. La Rédemption dans la foi del l’Église ancienne, tłum. z niemieckiego J. Hoffmann, Paris, Cerf 1989, s. 141. 

19 G. Ricciardi, „La Chiesa passerà una spaventosa crisi”, w: Trenta giorni XIV/11 (11.11.1996), ss. 86-93. Tytuł artykułu pochodzi z “sekretu”, stąd cudzysłów. 

20 J. Rousselot, Un nouveau sanctuaire à Marie, Grenoble 1853, s. 59. 

21 Pius IX zgodził się na przekazanie mu tajemnic; on ich nigdy nie żądał. W tym temacie, por.: J. Stern, A propos des deux versions du fait de La Salette. Note sur les documents anciens, w: Marianum 1976, ss. 482-492 (szczególnie ss. 487-488, przy czym należy poprawić na s. 487 datę listu kard. de Bonald: nie 1847, ale 1851) 

22 Por. J. Stern, La Salette – Documents authentiques III, ss. 43-49 (dzieło zostanie przedstawione nieco dalej). 

23 Instrukcja duszpasterska z 4 listopada 1854 r. w: J. Stern, La Salette – Documents authentiques III, s. 254. 

24 Por. J. Stern, La Salette – Documents authentiques III, s. 6. 113-114. 

25 Ludwik XVII, właść. Charles Ludwik (1785-1795), syn Luwika XVI, ogłoszony po śmierci ojca (1793) przez rojalistów królem Francji, zmarł w więzieniu w Temple. W XIX w. pojawili się we Francji oszuści, podający się za niego (Przyp. red.). 

26 Wyrażenie „piechota Apokalipsy” (fr. infanterie de l’Apocalypse) należy do P. Chaunu (przytacza go: H. de Lubac, La postérité spirituelle de Joachim de Flore I, Paris, Lathielleux, etc., 1979, s. 14). W opinii o. Calage, któremu w czasie pobytu w Marsylii Melania wyznała „tajemnicę”, „były to rzeczy wzięte z Apokalipsy, którym nie należało dawać wiary” (List Melanii do Girarda, 07.01. 1873 r., Kuria w Grenoble, źródła La Salette, plik 4). Jezuita o. Calage był kierownikiem duchownym bł. Marii od Jezusa (Marie Deluil-Martiny), założycielek Córek Serca Jezusowego. 

27 Ponadto, o przesyconej przepowiedniami mentalności tamtych czasów por.: P. Stella S.D.B., Per una storia del profetismo apocalittico cattolico ottocentesco. Messaggi profetici di don Bosco a Pio IX e all’imperatore d’Austria, w: Rivista di storia e letteratura religiosa VI (1968), ss. 448-469. 

28 Le Dimanche. Semaine religieuse du diocese d’Amiens, 17.05.1903, s. 389. O de Brandt, por.: J. Stern, La Salette – Documents authentiques III, s. 6. 115-116. 

29 J. Maritain, Carnet de notes, Paris, Desclée de Brouwer, 1965, s. 118. 

30 Po polsku dosłownie: Życie Melanii, pasterki z La Salette. Spisane przez nią samą w 1900. Jej dzieciństwo (1831-1946). 

31 J. Green, Journal. 1940-1943, Paris, Plon, 1946, s. 210.